SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

W branży startupów kłamstwa są rzadkie, ale „zaginanie rzeczywistości” zdarza się często (opinie)

- To normalne, że startupy w relacjach z inwestorami i mediami przedstawiają jaśniejszą wersję swojej sytuacji, jednak łatwo przekroczyć w tym dozwolone granice, a ktoś może w końcu powiedzieć „sprawdzam” - tak sposób działania i etyczne normy w środowisku startupowym oceniają w rozmowach z Wirtualnemedia.pl Artur Kurasiński, Maciej Sadowski, Borys Musielak i Marcin Grodzicki.

Kilka dni temu pojawiły się informacje o tym, że polski startup Zortrax mógł mijać się z prawdą podając w 2014 r., że podpisał z koncernem Dell kontrakt na dostawę 5 tys. drukarek 3D, których produkcją zajmuje się pochodząca z Olsztyna firma.

Po ujawnieniu wątpliwości dotyczących postępowania Zortraxa w polskiej branży startupowej wybuchła gorąca dyskusja na temat podawania nieprawdziwych informacji przez młodych przedsiębiorców w kontaktach z inwestorami.

Odnosząc się wówczas do sprawy Zortraxa Bartłomiej Gola, partner zarządzający funduszu SpeedUp Group w swoim wpisie na Facebooku wyraził opinię, że mijanie się z prawdą w większym lub mniejszym stopniu w relacjach z inwestorami czy mediami jest na polskiej scenie startupowej częstym zjawiskiem.

- Być może jestem zepsuty branżą, ale wiem że wiele startupów „blaguje" - bo nie ma innego wyjścia aby sie wybić. To co, można „fake it untill you make it”? - napisał m.in. Bartłomiej Gola.

Trzeba znać granice

Serwis Wirtualnemedia.pl zapytał przedstawicieli polskiej branży startupowej o to, czy diagnoza Goli jest trafna i czy rzeczywiście nasi młodzi przedsiębiorcy często wykorzystują dość swobodną interpretację faktów jako metodę działania na rynku i pozyskiwania funduszy. Okazuje się, że opinie w tej sprawie nie są jednoznaczne.

Najbardziej radykalne zdanie w tej kwestii prezentuje Artur Kurasiński, szef platformy MUSE. - Tak, startupy „zaginają rzeczywistość" (sam tak wiele razy robiłem, chcąc przyciągnąć uwagę mediów czy klientów). Pytanie o skalę i kwestię etyki. Co innego „pompować newsa" o świeżo pozyskanym kliencie a co innego wymyśleć od a do z taką informację – ocenia zdecydowanie Artur Kurasiński odnosząc się wprost do niedawnego zamieszania wokół kontraktu Zortraxa i Della.

W podobnym duchu swoją ocenę rzeczywistości w startupowej branży formułuje Marcin Grodzicki, założyciel StartHolidays.pl. - Młodym przedsiębiorcom od dawna wbija się do głowy, że muszą umieć sprzedawać swój biznes, robić wokół niego „show” i roztaczać wizję – przypomina Marcin Grodzicki. - Czasami kończy się to na optymistycznym raportowaniu nie do końca sensownych metryk (np. „mamy 1mln użytkowników” bez podawania czy to ilość w ciągu ostatniego dnia, miesiąca czy od początku świata). W bardziej skrajnych przypadkach polega to na sprzedawaniu produktu, który nie do końca istnieje. Nie jest to bynajmniej problem Polski, takie efekty są na całym świecie, głównie w branżach w których ciężko przebić się przez medialny hałas czy do świadomości inwestorów – podkreśla Grodzicki.

Kłamie niewielu, ale wielu fantazjuje

Daleki od paniki w ocenie zjawiska oszukiwania inwestorów przez startupy jest Borys Musielak, dyrektor operacyjny Samba TV na Europę, wcześniej szef Filmastera. Jego zdaniem zamierzone kłamstwo to zjawisko marginalne, choć jednocześnie nasz rozmówca zaznacza, że w branży dość powszechne jest podkolorowywanie rzeczywistości.

- Startupy przedstawiają optymistyczną wersję rzeczywistości. Szczególnie w zewnętrznym public relatons - przyznaje Borys Musielak. - Nie sądzę jednak żeby wielu kłamało (tzn. przepraszam, naginało rzeczywistość) w rozmowie z inwestorem.

Musielak wyjaśnia, że inwestor ma instrumenty żeby sprawdzić informacje podawane przez startup, zatem kłamanie to strata czasu. - Nie istnieje moim zdaniem problem startupów które kłamią inwestorom (jeśli tak to jest marginalny i niewarty uwagi) – podkreśla Musielak, zaraz jednak dodaje: - To o czym warto mówić to problem startupów fantazjujących na temat traction w zewnętrznej komunikacji, na przykład po to żeby taki TechCrunch czy inne media napisały o nas artykuł.

Musielak zaznacza , że to samo dotyczy komunikacji prywatnej prowadzonej przez startupy. -  W rozmowach z klientami PR i sprzedaż to zawsze balansowanie na cienkiej nitce. Łatwo się zagalopować i zacząć mówić nieprawdę – przestrzega nasz rozmówca. - Myślę że 95 proc. founderów popuściło choć raz wodze fantazji mówiąc o swojej firmie. To naturalne chcieć przedstawiać siebie w korzystnym świetle. Podobnie robimy w związkach. Z tym że w ten sposób nie znajdziemy męża, co najwyżej kochanka na jedną noc – podsumowuje z przymrużeniem oka Musielak.

„Zaginanie rzeczywistości” to karta w talii startupów, nie odstrasza inwestorów

Powszechną wśród startupów metodę „zaginania rzeczywistości” oraz wady i konsekwencje jej stosowania obszernie wyjaśnia w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Maciej Sadowski, CEO StartUp Hub Poland.

- Obmalowywanie rewolucyjnej wizji, która przecież nie jest sprawozdaniem z obecnego stanu rzeczy, ale obrazem przyszłego sukcesu startupu, to podstawowa karta w talii startupowego pomysłodawcy czy lidera projektu w początkowych fazach – ocenia Maciej Sadowski. - By aspirować do gry w poważnych ligach, oddziaływać na wyobraźnię inwestorów, przemysłu i pierwszych klientów trzeba mówić językiem zachęt i językiem wizji. Wiedział o tym Steve Jobs, a jego słynne już „pole zakrzywiania rzeczywistości" weszło do obiegu jako synonim tej umiejętności.

Sadowski nie ukrywa, że taka polityka ma jednak fundamentalną wadę.  - Gdy rozdarcie pomiędzy rzeczywistością a zapowiedziami staje się rażąco duże, ktoś w końcu powie „sprawdzam” - podkreśla nasz rozmówca. - I jeśli nie będziemy umieli obronić wizji w wiarygodny sposób (częsty scenariusz przy ustalaniu wyceny technologii/startupu), to nagle wszyscy ci, którzy wczoraj byli pod wpływem twojej wizji wymieniają się na Facebooku słowami rozczarowania.

Sadowski nie kryje, że uczestników startupowej sceny stosowanie w pewnych granicach „zakrzywiania rzeczywistości” nie odstrasza, bowiem wśród aniołów biznesu i partnerów zarządzających VC jest wiele osób, które w życiu ryzykowały i którym to ryzyko się opłaciło.

- Wśród nich dostrzega się pewną akceptację dla startupowego blefu, dla kontrolowanej hucpy. Podobno żeby zorganizować udane przyjęcie i zaprosić znaczących gości królowi trzeba powiedzieć, że zaproszenie przyjął już papież, a papieżowi, ze król już dawno potwierdził. Jeśli zaproszenia składa się z rozsądkiem i wyczuciem, przyjęcia są udane. Jeśli się przesadza, kolację je się samemu - przestrzega szef StartUp Hub Poland.

Dołącz do dyskusji: W branży startupów kłamstwa są rzadkie, ale „zaginanie rzeczywistości” zdarza się często (opinie)

6 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Pani kasia
A prawdziwe bajanie zaczyna sie jak juz taki startup znalazl inwestorow. Wie o tym kazdy, kto mial do czynienia z przygotowywaniem raportow gieldowych. I od teraz taki startup dyma nie tylko pracownikow , ale i inwestorów. Ciekawe kiedy to wszystko pierd...
0 0
odpowiedź
User
Klołi
eee, nie ma Branskiego jako eksperta to nie czytam.
0 0
odpowiedź
User
Krystian
A o finspi tu nie napiszecie? Case jak złoto i na temat.
http://innpoland.pl/127145,wsciekly-jak-polski-start-uper-finspi-wysyla-sprostowanie-po-naszej-glosnej-publikacji-i-grozi-inn-poland-prawnikami
0 0
odpowiedź