SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Beacony mogą być rewolucją, jeśli użytkownicy przekonają się do aplikacji

- Technologia beaconów ma przed sobą obiecujące perspektywy, choć musi pokonać kilka stojących przed nią barier. Są to zarówno kwestie techniczne, jak i przekonanie użytkowników do korzystania z odpowiednich aplikacji. Jeśli to się uda, to za kilka lat beacony będą normalną częścią naszej rzeczywistości - oceniają dla serwisu Wirtualnemedia.pl eksperci związani z segmentem beaconów, nowych technologii i branży inwestycyjnej.

Część z rozmówców Wirtualnemedia.pl zwraca uwagę na fakt, że w rozwiązaniach opartych na beaconach jednym z najważniejszych elementów są aplikacje wykorzystujące czujniki.

- Trzeba pamiętać, że beacony nie są produktem konsumenckim - zastrzega Jesionkiewicz. - Każda rozwinięta technologia dąży do tego, żeby być niedostrzegalna, transparentna. Z beaconami jest podobnie. Ich prawdziwa użyteczność nie zostanie przez użytkowników nawet odnotowana. Po prostu pewnego dnia ich smarfony i aplikacje staną się naprawdę smart. Będą znać kontekst miejsca, czy przedmiotu, przy którym się znajdują. Zniknie konieczność ręcznego wyszukiwania informacji. Pewnie jest jedno - każda fizyczna „rzecz” musi w przyszłości potrafić komunikować się z innymi „maszynami”. Nawet nasz t-shirt musi umieć przedstawić się pralce, żeby wiedziała, jak ma go wyprać. Technologia ewoluuje bezustannie. Dla nas kluczowa jest platforma GEOS, która staje się takim Systemem Operacyjnym dla IoT i to w niej upatrujemy całą „inteligencję” i przyszłą rewolucję. Sam hardware zaczyna się powoli komodyzować i specjalizować. Beacon staje się żarówką, lodówką, samochodem, sensorem parkowania, czy czymkolwiek innym. Dlatego właśnie użyłem wcześniej frazy „technologia tranzytowa” - zaznacza CEO Ifinity.

- Technologie zbliżeniowe są nadal dość niedojrzałe i ich rozpowszechnienie w dużej mierze zależy od decyzji producentów smartfonów oraz mobilnych systemów operacyjnych - zaznacza Felsztukier. - Obecnie problemem jest odkrywalność aplikacji umożliwiających wykorzystanie beaconów w danym miejscu oraz wymóg posiadania włączonej transmisji Bluetooth. Wiemy, że Google oraz Apple opracowują rozwiązania, które w najbliższym czasie obniżą te bariery.

W rozmowie z Wirtualnemedia.pl eksperci pytani o kwestie związane z bezpieczeństwem wrażliwych danych i obawy użytkowników w tym zakresie uspokajają, że w większości są to obawy na wyrost.

- Zjawisko IoT jest całkowicie nowe i trudno w ogóle znaleźć w historii tej planety jakiś punkt odniesienia - zaznacza Jesionkiewicz. - W kwestii samych beaconów sprawa prywatności, czy bezpieczeństwa danych jest zwyczajnie demonizowana. To w końcu prosta „latarnia morska”, która wysyła swój identyfikator. Nic nam z telefonu, czy zegarka nie odczytuje (i nie gromadzi danych). Zupełnie inną parą kaloszy jest sama aplikacja, czy środowisko chmury. Magia IoT powstaje z połączenia wielu różnych źródeł danych i tu oczywiście wszyscy widzimy niebezpieczeństwa. Mamy tu do czynienia z odwiecznym dylematem pytającym, jak wiele możemy poświęcić z naszej prywatności dla naszej wygody. Ten paradygmat jest też zależny od miejsca i kontekstu. Kiedy na przykład kupujemy garnitur to nie mamy przecież problemu, żeby podać nasze intymne wymiary. Z drugiej strony pewnie nie chcielibyśmy żeby te dane były całkowicie publiczne. Problem IoT w pierwszej fazie będzie zbliżony do problemów prywatności w internecie, czy świecie mobilnym. Nie mniej z czasem się do tego przyzwyczaimy, choćby ze względu na benefity, które poprawią jakość życia ogromnej rzeszy ludzi – prognozuje Jesionkiewicz.

Z kolei Chris Waclawek, choć nie obawia się o bezpieczeństwo danych przekazywanych przez beacony to przyznaje, że kwestia ta może budzić wątpliwości użytkowników, a zadaniem producentów rozwiązań opartych na beaconach jest rozwiać te obawy. - Na temat beaconów ciągle panuje mnóstwo mylnych przekonań i to także nasza, firm rozwijających tę technologię, rola by edukować użytkowników - podkreśla Waclawek. - Beacony same w sobie nie mogą zbierać żadnych informacji, ani tym bardziej nikogo śledzić. W praktyce te urządzenia tylko nadają sygnał Bluetooth, który składa się z ciągu znaków oznaczających identyfikator danego beacona. Aplikacje mobilne mogą wyłapać ten sygnał, zinterpretować go i wykonać określone akcje: umożliwić płatność w restauracji, automatycznie otworzyć drzwi w hotelu albo pomóc dostać się do właściwej bramki na lotnisku. Użytkownik nie tylko musi sam pobrać taką aplikację, ale także dać jej pozwolenie na wykorzystywanie danych o jego położeniu. Twórcy apek muszą więc najpierw zdobyć zaufanie użytkowników, a najlepiej zrobić to dostarczając im wartość. W przeciwnym razie aplikacja albo nigdy nie zostanie pobrana, albo szybko wyląduje w koszu - przewiduje Waclawek.

- W temacie bezpieczeństwa beaconów nie mamy się czego obawiać - zapewnia Konrad Pawlus. - Komunikacja pomiędzy urządzeniem mobilnym i zainstalowaną w niej aplikacją, a samym beaconem polega na przekazywaniu pomiędzy nimi unikalnych id, które nie zawierają żadnych danych osobowych, ani nie pozwalają na identyfikację konkretnej osoby, bez ich odpowiedniej obróbki w systemach informatycznych. Całość danych przetwarzana jest już w oddzielnych systemach takich jak CRM, ERP, BI lub Marketing Automation.

Wspominając o barierach, które obecnie mogą stanąć na przeszkodzie dalszego rozwoju technologii beaconów rozmówcy Wirtualnemedia.pl wskazują dwa rodzaje przeszkód - techniczne oraz mentalne ze strony użytkowników.

- Co do barier, które mogą przeszkadzać rozwojowi beaconów to sądzę, że pozostały już tylko te w głowie - mentalne - uważa Adam Jesionkiewicz. - Po prostu musimy się powoli przyzwyczajać do benefitów płynących z zastosowania nowych technologii. Dzisiaj słowo beacon jest modne. Za chwilę przestaniemy na nie zwracać uwagę i wtedy w naturalny sposób te benefity będą rozszerzać naszą rzeczywistość. Beacony to nie jest nowy świat. To po prostu kolejna ewolucja komputerów i internetu, które żeby stać się naprawdę smart potrzebują „czuć” świat rzeczywisty poprzez cyfrowe zmysły (sensory). Rozróżnianie świata na „offline” i „online” przestanie mieć w przyszłości jakikolwiek sens - przewiduje szef Ifinity.

- Standardową przeszkodą w rozwoju beaconów jest kwestia, która stanowi wyzwanie od początku powstania telefonów komórkowych - bateria - podkreśla Adam Pachucki, współzałożyciel Everytap. - Powstają z kolei rozwiązania, które ten problem niwelują i przestrzeń do optymalizacji jest tutaj ogromna. Kolejna sprawa to precyzja działania, która niemal każdego miesiąca się poprawia u każdego z producentów hardware'u i software'u. To jednak kwestie techniczne. Najważniejsze są jednak wygodne i wartościowe modele interakcji tworzone przez aplikacje udostępniane użytkownikom końcowym. Pole do popisu jest bardzo duże, więc pozostaje ciężka praca, by je wykorzystać - zaznacza Pachucki.

Jarosław Pilarczyk, investment manager w funduszu Black Pearls VC, zwraca uwagę na fakt, że największą przeszkodą na drodze rynkowej kariery beaconów może być przekonanie użytkowników do określonych zachowań. - Beacony to kolejna technologia po GPS, która pozwala na kontekstowe wykorzystanie naszych urządzeń mobilnych, a w szczególności smartphone'ów, z tym, że ta technologia jest zdecydowanie bardziej dokładna i jednoczesne pozwala na pełną weryfikację użytkownika, co pod względem biznesowym jest bardzo cenną funkcjonalnością - podkreśla Pilarczyk.

- Dodatkowo beacony pozwalają także na dostęp do informacji kontekstowej zastępując w tym aspekcie QR Code'y, które niestety nie zdobyły zbyt dużej popularności. W związku z powyższym potencjał tej technologii wydaje się ogromny, a zastosowania rynkowe ograniczone są tylko kreatywnością ich twórców. Największe ryzyko jest związane z odbiorcami końcowymi tej technologii, czyli przekonanie właścicieli telefonów do tego, żeby w swoich telefonach pozostawili włączony Bluetooth, co wpływa na zużycie baterii w ciągu dnia, a to nadal problem w wielu smartfonach. Jeżeli styczność z beaconami  będzie  sporadyczne to raczej nikt nie będzie do tego przekonany. Jeżeli natomiast beacony pojawią w wielu aspektach naszego życia od sklepów, restauracji, transportu publicznego do muzeów i nawigacji w budynkach to będzie to technologia, która realnie wpłynie na ułatwienie naszego życia. W tym układzie nikt już nie będzie się zastanawiał, czy powinien włączyć bluetooth, czy nie. Nowe technologie ładowania baterii oczywiście też będą pomocne - podsumowuje Pilarczyk.

  • 1
  • 2

Dołącz do dyskusji: Beacony mogą być rewolucją, jeśli użytkownicy przekonają się do aplikacji

7 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
pavv
Sralucją, a nie rewolucją. Przepadną po góra 2 latach jak setki innych wynalazków nikomu do niczego niepotrzebnych.
odpowiedź
User
gupeczek
A "contextual computing evangelist" to coś z Biblią ma wspólnego? :D
odpowiedź
User
radio9
"Beacony mogą być rewolucją, jeśli użytkownicy przekonają się do aplikacji".

To chyba można powiedzieć o każdym produkcie :)
odpowiedź